Na taki zarzut matczyne poczucie winy ruszyło niczym lawina i w te pędy uruchomiło wyobraźnię twórczą, hih :)
No, i powstała, sowa muzykantka dla pyskatej pianistki i fascynatki owego ptactwa :D
A mnie dopadł zez rozbieżny i stanowczo stwierdzam, że doodlowania na jakiś czas mam chyba dość ;)
OO ja Cię...............Bossssssssska ta sowa!!! Odlotowa:)
OdpowiedzUsuń